Rycerze Świtu

   Mogą zabrać mi wszystko, ale woli walki nie wydrze ze mnie nikt.
Eren Irender
  • Przepełniony wolą walki młody mężczyzna, który poprzysiągł sobie pomścić ojca i odzyskać wolność dla wszystkich ludzi. Posiada niezrównaną determinację i ośli upór, dlatego nie sposób odwieść go od jego planów. Broni swych racji do upadłego, jest wygadany i nie boi się podejmować wyzwań. Posiada niezdrową tendencję do wpadania w kłopoty, jest skłonny do kłótni, z których najczęściej wychodzi jednak zwycięsko: inteligencja i błyskotliwość czynią go groźnym przeciwnikiem. W przypadku bzdurnego sporu potrafi się powstrzymać i ugryźć w język, sugerując pogodzenie. Gorzej, gdy naprawdę się wkręci - wówczas zrobi wszystko, aby zmieszać przeciwnika z błotem. Mimo swych destrukcyjnych zachować jest nauczony postępować sprawiedliwie i grać fair. Eren często idzie za impulsem, postępuje żywiołowo i bez większego namysłu, co działa na jego (ogromną) niekorzyść. W przypadku większości społeczeństwa jest niepokorny, wyraża swoje przemyślenia bez ogródek, nie bacząc na konsekwencje. Jego szczerość graniczy z bezczelnością, nad którą mężczyzna nie potrafi panować działając pod wpływem emocji. Uważa, że na szacunek trzeba sobie zasłużyć i choć potrafi respektować niektóre osoby, i dostosować się do rozkazów idzie mu to z trudem, gdyż lubi postępować po swojemu. Stanowczy i mężny, liczy się dla niego honor i odwaga, wykazuje się także talentem przywódczym. Chłodny w obyciu, lubiący ironizować i przekomarzać się, czym potrafi nieźle działać na nerwy. Względem nowopoznanych najczęściej oziębły i obojętny. Ufa naprawdę niewielu osobom, stąd też jego podejrzliwość i skrupulatność. Zdarza się, że zaślepiony jakimś celem nie zauważa zupełnych oczywistości. Za swych przyjaciół poręczyłby życiem, ufa im do granic możliwości i to właśnie za nimi skoczyłby w ogień. Typ zamkniętego w sobie introwertyka, trudno mówić mu o sobie i swej przeszłości, którą zdecydował się zostawić w tyle. Konstruktywnie wypełnia swoje zadania, jest niezawodny pod wieloma względami. Jako mężczyzna okazuje się być zmysłowy i tajemniczy, ceniący sobie chwile spokoju spędzone z książką. Zdaje sobie sprawę ze zła kroczącego po tym świecie, jest nieugiętym realistą z rozszalałą ambicją. Eren gardzi kłamstwem, nie ma litości wobec oszustów i zdrajców, a wszystkich tych, którzy staną mu drodze ku wolności zsyła w czeluść zapomnienia.
  • W jego zdolnościach fizycznych główną rolę odgrywa zdolność do taktycznego postępowania z wrogiem, Eren jest silny, ale nie miałby szans w walce wręcz z dużo większym mężczyzną, dlatego też w boju wykorzystuje zwłaszcza spryt. Posiada godny pozazdroszczenia refleks, kocią zręczność i zwrotność. W Zakonie zasłynął z doskonałych predyspozycji do trójwymiarowej walki - dzięki silnej woli i cielesnej stabilności utrzymał się nawet na zepsutej uprzęży. Swoje umiejętności prezentuje dopiero w powietrzu, to tam jest doskonałym wojownikiem, uderzającym pewnie i tnącym z brawurą. Jeśli chodzi o umiejętność walki mieczem, idzie mu ona dużo lepiej niż bitka na gołe pięści, ale i w szermierce nie mógłby się obyć bez skoczności i płynności ruchów. Jest wytrzymały i twardy, choć to zawdzięcza raczej swej woli walki.
  • Niewysoki, bo zaledwie 172 centymetrowy mężczyzna o wadze 60 kilogramów. Jest szczupły i mimo drobnej postury zadbał o swe umięśnienie. Cieszy się siłą ramion i dobrym wzrokiem. Jego zmierzwione, ciemnobrązowe włosy okalają wiecznie zbuntowane lico Erena. Oczy mężczyzny posiadają wyjątkowy kolor noszący nazwę Strong Titan Green będący połączeniem turkusu i zieleni, i to właśnie po nich można poznać emocje jakie targają jego sercem.
  • O przeszłości Erena niewiele wiadomo. Jego ojciec był odludkiem, zamieszkiwał wraz z synem tereny położone wyjątkowo daleko od królestwa. Wiadomo jedynie, że pierwszy tytan zaatakował jego górskie domostwo i zabił ojca chłopaka, który ostatkiem sił wcisnął synowi w dłonie kompas, który ma "prowadzić go bezpieczną drogą". Zdradził mu także, że jest kimś więcej niż mu się wydaje i kazał przyrzec, że spełni przepowiednię. Niestety Eren nie zdążył dowiedzieć się jaką, bo bestia podniosła się z ziemi i pożarła starszego mężczyznę. Eren nigdy nie wybaczył sobie, że mimo wielu lat treningu, tego na co przygotowywał się od najmłodszych lat nie zdołał pokonać tytana gołymi rękoma. Tamtego dnia poprzysiągł sobie, że jak żyje, tak wybije każdego z tytanów, co do nogi. Nie mając czasu na nic, z twarzą ociekającą gorącymi łzami dosiadł konia i wiedziony strzałką kompasu dotarł na podzamcze w ciągu zaledwie jednego dnia. Świt okazał się dla niego początkiem zupełnie nowej ery, bowiem był to pierwszy dzień nowego roku. Roku 5050, w którym wszystko się zaczęło - ziemia zatrzęsła się, mieszkańcy czmychali w popłochu, a on wiedziony instynktem rzucił się w dym i ogień by chronić królową przed wielkim powrotem tytanów.
  • Właściciel gniadego ogiera o imieniu Hermes
Zawsze nosi przy sobie otrzymany od ojca kompas, który posiada tylko jedną igłę i jego zadaniem jest wskazywanie "bezpiecznej drogi do celu"
Jest miłośnikiem dobrej lektury i herbaty, którą mógłby sączyć godzinami
Jako łowca doskonale poznał las i obyczaje jego mieszkańców, stąd też rozległa wiedza Erena na ten temat.
Posiada bardzo wyczulone zmysły, wzrok i słuch dają mu wiele nowych możliwości, ale na węch najczęściej narzeka
Jego twarz jest silnie mimiczna, dlatego też każde skrzywienie czy uniesie brwi niesie ze sobą wiele emocji
Nigdy oficjalnie dał po sobie poznać, jaką płcią jest zainteresowany




 Wolę umrzeć na własnych warunkach, niż żyć na ich.
Hirohito Hanakai
  • Oziębłość, cynika i ten nieprzenikniony wyraz twarzy: oto pierwsze co rzuca się w oczy przy spotkaniu z Hirohito. Potrafi milczeć godzinami, chodź w jej umyśle rozgrywa się w tym czasie prawdziwa gonitwa myśli. Czujna obserwatorka: cechuje ją ponadprzeciętna inteligencja i spostrzegawczość, co pozwala jej dostrzegać ogrom rzeczy i zachowań naraz. Przeważnie nie odzywa się wśród większego tłumu, wyłącza się i staje zboku, niemalże niezauważalna, ale wciąż tam jest - patrzy, więc widzi. Słucha, więc słyszy. Nieufna jak mało kto, jedyną osobą, której zdolna byłaby powierzyć życie jest jej brat, którego chroni i śpieszy mu z pomocą gdy ten napyta sobie biedy. Ma niesłychany talent do wdawania się w waśnie: choć przy obcych nie mówi zbyt wiele, gdy tylko rzucić jej wyzwanie bądź powiedzieć coś, co uzna za obrazę dla jej dumy i honoru - zrobi wszystko aby przeciwnik tego pożałował. Miota celnymi przytykami, lubi się droczyć, a kłótnia to jej żywioł. Nie okazuje empatii czy współczucia, czasem widać to tylko w jej oczach. Wobec przyjaciół lojalna i oddana, nigdy nie pozwoliłaby aby ktoś skrzywdził jej bliskich. Brakuje jej skrupułów, Hirohito to kobieta bezwzględna i pewna siebie; zawsze postępuje tak, jak każe jej serce. Bywa bezczelnie arogancka, posiada także jakąś manię udowadniania sobie samej własnej wartości - samowystarczalna i samodzielna, przyjęcie pomocy od kogokolwiek w jej przypadku graniczy z cudem. Często spodziewa się najgorszego, a przez jej cyniczność i podejrzliwość trudno nawiązuje bliższe relacje. Niezłomna i twarda jak skała, musiała harować wiele lat aby wypracować sobie taki wizerunek. Nienawidzi porażki, każda przegrana sprawia jej niemalże fizyczny ból - mimo to nigdy się nie poddaje i zawsze walczy do końca, podejmuje się każdego wyzwania, staje do każdej bitwy. Nie należy do osób despotycznych, ale posiada wewnętrzną charyzmę i instynkt przywódczy;  lubiąca działać na własną rękę, bycie pod czyimś rozkazem to dla niej jak więzienie, dlatego najlepiej czuje się w gronie kilku zaufanych osób, które nie narzucają jej żadnych zasad. Jest wredna, w ten zadziorny sposób. Niejednokrotnie łamała rozkaz czy też jakąś postawioną przed nią zasadę, tylko po to, aby zrobić na złość swemu przełożonemu. Potrafi szerzyć mordor i chaos, co gorsza; sprawia jej to swego rodzaju satysfakcję. Uparta i wytrwała w dążeniach do swego celu, nie zawaha się przed niczym i pójdzie do niego chociażby po trupach. Doskonała łowczyni, Zwiadowca i Rycerz - można wręcz powiedzieć, że tylko zemsta dalej trzyma ją przy życiu. Jako dziewczynka przeszła przez piekło, doznała ogromnej traumy i w młodzieńczym wieku popadła w depresję. Jedyną ulgą w mrocznym czasie okazała się być dla niej walka, więc kobieta wkłada wszelkie siły i pasję w starciu z przeciwnikiem. Mimo, że teoretycznie jej terapia się zakończyła, a Hirohito wyszła na prostą do dziś nachodzą ją koszmary tamtej nocy, niekiedy budzi się z krzykiem mając przed oczyma zakrwawione twarze towarzyszy, ich ciała zwisające w strzępach: to właśnie dlatego zamknęła się na zewnętrzny świat, otoczyła swoje serce żelaznym murem, cały czas śmiertelnie bojąc się, że straci swych najbliższych: brata, przyjaciół. Jest przepełniona lękiem o nich, dlatego wydaje jej się, że lepiej trzymać się z boku, choć tak naprawdę pragnie wewnętrznej akceptacji.
  • Jej głównym atutem jest niesłychana prędkość i zręczność. Doskonale zachowany zmysł równowagi, finezja i waleczność dały jej wspaniały grunt do wykorzystywania trójwymiarowej walki. Wyjątkowo giętka i skoczna, opanowała ogrom technik wojennych przez lata swojej depresji. Jak na kobietę naprawdę silna, ale Hirohito nie jest zwolenniczką walki wręcz: wyśmienicie posługuje się mieczem, szermierka to zdecydowanie jedna z jej najmocniejszych stron. Jest wytrwała, posiada doskonałą kondycję, dlatego potrafi nie zwalniać w biegu nawet przez okres trzech godzin. Cieszy się nie lada wytrzymałością, nawet po przyjęciu wielu ciosów ma siłę by ustać na nogach i walczyć dalej. Mimo, że pojedynki na miecze przychodzą jej z łatwością, a ona sama cieszy się ogromną wprawą we władaniu mieczem, jej największą zdolnością jest łucznictwo. Precyzyjna, potrafiąca spędzić godziny w bezruchu, aby na końcu posłać perfekcyjną strzałę w sam środek celu. Ma doskonale wykształcony słuch, ale jej wzrok to już coś ponadto; ten zmysł jest u niej znacznie wyostrzony, co także przekłada się na precyzję strzału.
  •  171 centymetrów i 57 kilogramów. Hirohito to szczupła, zgrabna kobieta o doskonale wykształconych partiach mięśni. Szybkość i skoczność zawdzięcza długim, wypracowanym nogom. Ciesząca się zainteresowaniem ze strony mężczyzn, sama przeważnie nigdy go nie okazuje. W zależności od padania światła kolor jej oczu waha się między brązem a złotem, włosy nosi natomiast spięte u szczytu głowy.
  • Urodziła się w szlacheckiej rodzinie Hanakai, której gród leżał u podnóży królestwa. Jej ojciec był cenionym alchemikiem i jednym z najbardziej zaufanych rycerzy Zakonu. Matka była znaną ze sprytu i miłosierdzia Zwiadowczynią, choć od zniknięcia tytanów nie miała wielu obowiązków więc całkowicie poświęcała się wychowaniu swych dzieci i zaopatrywaniu biednych rodzin. Jej rodzice pokładali ogromne nadzieje, że któregoś dnia Hirohito pójdzie na służbę na dwór królewski, co da jej lepszy grunt do zamążpójścia. Brat Hiro, Ayato miał zostać wedle życzenia rodziców Pułkownikiem Pocztu, który pilnował bezpieczeństwa wewnątrz murów kraju. Był to stosunkowo bezpieczny i szacowany zawód, ale nie spełniał on wyobrażeń chłopaka. Od dzieciństwa, Ayato i Hiro z trwogą patrzyli na piętrzące się ponad ich głowami mury, ale zarówno ich rodzice, nauczyciele i każdy inny człowiek sądzili, że to dzięki nim są bezpieczni i tak będzie przez wiele setek lat. Mimo zakazów rodziców rodzeństwo często udawało się na drugą stronę miasta obserwować, jak na jałowej, kamienistej ziemi trenują wcześniejsi członkowie Zakonu. Ich dzieciństwo było szczęśliwe, nigdy nie myśleli źle o swoich rodzicach. Wszystko jednak zmieniło się gdy Hirohito i Ayato mieli niespełna dziesięć lat: ziemia zadrżała i przez nieuwagę leniwych Strażników, jeden tytan wdarł się do królestwa. Podobno pojawił się znikąd, zupełnie jakby ziemia rozstąpiła się i uwolniła tą potworną bestię. Bliźniaków nie było wówczas w domu, spędzali popołudnie na krańcu miasta. Zakon Świtu został postawiony na nogi w ciągu kilku minut, wszyscy rycerze rzucili się w obronie państwa, ale te minuty wystarczyły, aby wielu mieszkańców straciło życie - pożarci lub zdeptani, runęły dziesiątki budynków i na kilkanaście długich, ciągnących się niczym godziny minut zapanował absolutny chaos. Mimo, że Zakon od dziesięcioleci nie walczył z żadnym tytanem ich przygotowanie zaskoczyło bestię, która jednak okazywała cechy nietypowe dla tego bezmyślnego gatunku: potrafiło uchylać się przed ciosami i co gorsza spodziewało się, skąd może zostać przypuszczony atak. Tytan poległ, odbierając życie kilkorgu Rycerzy, jednak dla kraju było to zwycięstwo, o jakim lud nie zapomni przez długie lata. Jednocześnie w umysłach mieszkańców całego kraju, do których wieść ta dotarła na zawsze pojawiło się pytanie; czy tytani powrócili? Skoro jednemu udało się przedrzeć przez bramy, co będzie gdy pojawi się ich więcej? Kontrolę granic wzmocniono, ale przez długie lata nikt nie dostrzegł ani jednego monstra. Co jednak stało się z rodzeństwem Hanakai? Dzieci przedarły się przez tłum krzyczących i uciekających w popłochu ludzi i biegnąc ile sił w nogach dotarły na zgliszcza swego domostwa. Wszyscy wiedzieli co się stało, tytan odpierał właśnie ataki Zakonu kilkanaście metrów dalej; dzieci wpatrywały się w niego z przerażeniem, widziały każdy ruch ogromnych rąk i czuły jak drży ziemia od kroków podłego bydlęcia, gdy nagle, pośród wrzasków i ryków do ich uszu dobiegło kasłanie. Rodzeństwo instynktownie zaczęło przekopywać się przez tynk, gruzowisko i strop. Błądzili po omacku, bojąc się, że każdym krokiem mogą przyprawić rodzicom więcej bólu. W końcu, gdzieś pomiędzy skrzyżowanymi belkami odnaleźli swą matkę. Jej zmiażdżone ciało było przykryte płaszczem ojca, który podarł się w wielu miejscach. Gdy dzieci dopadły do niej, była już na skraju śmierci. Uścisnęła ich dłonie i kazała uciekać najdalej jak się da, ale oni nie chcieli słuchać. Matka wiedziała, że jest całkowicie połamana, że ciężar gruzu wyciska jej z płuc ostatnie tchnienie. Ostatkiem sił ściągnęła z szyi srebrny wisior i wcisnęła go w dłoń córki. Mijały chwile, Hirohito nie chciała opuścić rodzicielki, jedynie Ayato rozumiał, że jeśli stąd nie odejdą zaraz zginą wraz z nią. Krótką chwilę później na pomoc przyszedł im jeden z członków Zakonu, który wziął dzieci na ramiona i pognał na zamek. Krzycząc i wyrywając się z jego rąk, Hirohito zdążyła tylko dostrzec, jak tytan zostaje pokonany i pada na gruzy pozostałe po ich domostwie. Kurz, pył i żwir wzbiły się w powietrze zasłaniając niemalże cały widok. Tak bliźniacy trafili na zamek, jako ofiary brutalnej napaści. Wdrożono ich do elity, a w tym także do Gwardii Królowej, gdzie mieli wiernie służyć i strzec jej królewskiej mości. Hiro nie mogła tego znieść, każdy krok po mieście sprawiał jej ból, czuła się bezużyteczna i ograniczana - wiedziała, że matka poświęciła dla nich życie zgładzona przez jedną z tych bestii, które bezkarnie kroczą gdzieś za murami, a ona nie może nawet pomścić rodziców. W wieku lat piętnastu stwierdzono u niej stany depresyjne, którym z czasem zaczęły towarzyszyć także myśli samobójcze: Hirohito uważała, że jeśli jej rodzina zginęła na marne, to jej przeznaczeniem jest dołączenie do nich. Słowa i pomoc Ayato zupełnie do niej nie trafiały, pomoc przyszła dopiero gdy jako siedemnastolatka podjęła się szkolenia do Zakonu Świtu. Wrodzony talent i ośli upór pozwoliły jej na przejście wraz z bratem trzyletniego szkolenia. Hiro po jego ukończeniu, jako pełnoprawny Rycerz liczyła, że opuści mury i wybije tytanów, pomści rodziców i zaspokoi swoją wściekłość. Niestety, tak się nie stało. Już na zawsze miała pozostać w zamku i strzec królową. Kobieta nie mogła znieść tej myśli, nie mogła pojąć, że cały jej wysiłek poszedł na marne, gdy wraz z nadejściem 5050 roku wszystko uległo zmianom. 
  • Od dnia, gdy zmarła jej matka; zawiązała włosy wysoko na głowie. Nie wiąże ich inaczej i nie pozwala, aby ktoś ujrzał ją w rozpuszczonych włosach. Wzięło się to stąd, że po śmierci rodziców wszyscy wspominali, jak bardzo przypomina swoją rodzicielkę.          
  •   Nigdy nie zdejmuje wisiorka ze szczerego srebra, który otrzymała od matki w dniu jej śmierci
  • Właścicielka pięknego, mocnego niczym dzwon głosu
  • Za pierwsze zarobione pieniądze kupiła swój ukochany łuk i kołczan, bez których nigdzie się nie rusza
  • Co ciekawe, zaczęła strugać własne strzały o ozdobnych nacięciach i białym pióropuszu, co stało się poniekąd znakiem rozpoznawczym Hirohito - w całym kraju tylko ona używa strzał o takim wyglądzie
  •  Od dwunastu lat nie uśmiechnęła się. Ani razu. Boi się zbiorników wodnych z głęboką wodą: kobieta nie potrafi pływaJej wierzchowcem jest niepokorny ogier imieniem Kida
                                                                          
Nie ma muru, który nie runie. Nie ma wolnego człowieka, jeśli nie staje on do walki.
Ayato Hanakai
  • Mężczyzna jest zupełnym przeciwieństwem swej siostry, przez co dochodzi między nimi do częstych sprzeczek - o to, kto ma rację i czyje poglądy są słuszne, w którą drogę powinno się skręcić czy też co zjeść na obiad. Te kłótnie wchodzą jednak w rachubę tylko w wolne, niezobowiązujące dni. Gdy dzieje się coś ważnego, w ciągu sekundy w bliźniakach uruchamia się ich wspólny instynkt, przez co działają jak jeden organizm. Ayato jest duszą towarzystwa, oczywiście nie można go nazwać przyjacielem całego narodu, mężczyzna bowiem nie jest naiwniakiem; przeciwnie, nauczył się, że bezpieczniej jest dobrze poznać swego towarzysza zanim mu się zaufa. Choć nieufny, jest pozytywnie nastawiony do nowopoznanych osób, ma w sobie coś, co zjednuje ludzi. Charyzmatyczny i pewny siebie, śmiało kroczący przez życie. Cechuje go optymizm i wiara w czyny. Jest osobą zabawną, sympatyczną, lubiąca dogadywać innym. Posiada stosunkowo... cóż, przerośnięte ego: Ayato uwielbia przodować, wygrywać i podejmować się wyzwań, ale to już chyba rodzinny duch walki. Trudno go do czegoś zniechęcić, choć szanuje on zdanie drugiej osoby i zobowiązuje się go wysłuchać nim podejmie jakąś decyzję. Typ myśliciela, który lubi odpłynąć w znany tylko jemu świat. Gdy się nakręci wyjątkowo trudno go uciszyć, odzywa się w nim wówczas nieprzejednana chęć do szerzenia wszem i wobec swych planów, celów i przemyśleń. Jest energiczny i żywiołowy, widywany ciągle w ruchu. Gdy już się przed kimś otworzy, błyskawicznie się przywiązuje. Jest lojalny i za swych towarzyszy oddałby całe serce. Nieugięty i zapatrzony w swój cel. Skłonny do pomocy, bezinteresowny i otwarty na propozycje; Ayato lubi pracować grupowo, fascynują go działania taktyczne. Jest dobrym strategiem, zawsze działa z głową; swoje plany skazuje na dokładne przemyślenia i opracowanie wszystkich możliwych scenariuszy. W życiu codziennym zdarza mu się działać zbyt popędliwie, wysnuwać swoją opinię nie poznawszy dobrze całej wersji wydarzeń. Choć skłonny do kłótni, nie ma przeważnie na celu nikogo do siebie zrazić i stara się szybko załagadzać niepotrzebne spory.
  • Ayato cieszy się przede wszystkim szaleńczą siłą mięśni, jest wyszkolony do walki zarówno wręcz, w której trudno go pokonać ze względu na rosłość, technikę i zręczność, jak i do bardziej rycerskich bitew szermierczych. W posłudze mieczem osiągnął tytuł mistrza, jego umiejętności wielokrotnie przewyższają zdolności Hirohito, a ją samą trudno zaskoczyć w fechtunku. Lubi walczyć finezyjnie, dodawać obroty, wirować i świdrować z mieczem, stąd też śmiałe określenie giętkości. Dzięki sile swych mięśni może pokonywać długie dystanse z równie dużym obciążeniem, trudno go zmęczyć bowiem cieszy się Rycerską wytrzymałością. Świetnie się wspina, gdy się wysili potrafi szybko biegać, choć to bardziej domena jego zwrotnej siostry. Jeśli chodzi o walkę trójwymiarową, ma dobrze rozwinięty zmysł równowagi, nie jest jednak wyjątkowo szybki (ze względu na duże gabaryty), ale nadrabia to ogromną skutecznością ataku.
  • Ważący 73 kilogramy i mierzący 180 centymetrów, dwudziestodwuletni mężczyzna o muskularnej sylwetce i szerokich ramionach. Jest dobrze umięśniony, silny i gibki, co widać w każdym wykonywanym z gracją ruchu. Stąpa cicho i pewnie, zupełnie jak kot. Posiada jasne blond włosy na szczycie głowy, które przechodzą w ciemnokasztanowe na wygolonej powierzchni skóry oraz oczy w barwie ciemnego złota. Wyjątkowo charakterystyczny w jego osobie jest nonszalancki uśmiech, którym podbija serca zarówno mężczyzn jak i kobiet.
  • Największym przełomem w życiu chłopaka była tragiczna śmierć rodziców, gdy wraz z siostrą miał dziesięć lat. Rodzeństwo zajmowało się tego dnia obserwowaniem trenujących członków Zakonu, ale gdy w mieście pojawił się tytan, natychmiast zrozumieli co się wydarzy. Ile sił w nogach pognali ku własnemu domostwu, zastając je jednak w ruinie. Na gruzach znaleźni umierającą matkę, która kazała im uciekać ile sił. Ayato rozumiał, że wystarczą dwa kroki tytana i oni również zostaną zmiażdżeni, ale Hiro nie chciała go słuchać, tkwiła przytulona do matki i mówiła, że wszystko będzie dobrze, choć matka ponaglała ją i kazała odejść. Ayato dotknął jej twarzy i uściskał z całych sił po czym zapytał o ojca, którego nie było nigdzie wokół. Przygnieciona kobieta z płaczem przerzuciła wzrok na tytana, na którego przeciwko stał Naczelny Strażnik i szykował się do ataku. Chłopiec zrozumiał bez słowa. Ich matka krzyknęła wówczas najgłośniej, jak tylko potrafiła, błagając o pomoc - to wystarczyło by zwrócić uwagę Strażnika, który natychmiast rzucił się w ich stronę. Dzieci ściskały dogorywającą rodzicielkę, Hirohito za nic nie chciała jej opuścić. Matka kazała im chronić się nawzajem i zawsze dążyć do wolności. Sekundę później silne ramiona porwały bliźniaków, a Ayato zdążył jedynie złapać za rękaw płaszcza i pociągnąć ze sobą, od tamtej pory nosi go do dziś. Przez lata na zamku napotkał wiele przeciwieństw, ale zawsze przezwyciężał wszelkie niedogodności. Kluczowym momentem w jego życiu była depresja siostry, z której nie potrafił jej wyciągnąć. Dopiero, gdy przeszli zawansowane szkolenie na członków Zakonu Świtu Hirohito odżyła, ale nie była już tą samą dziewczyną co kiedyś - uśmiech zniknął z jej twarzy, a w oczach pozostał tylko gniew i pragnienie zemsty. Czas leciał, z czasem Ayato zaczął więcej czasu spędzać w mieście, gdzie poznał Hachiko, z którą zaręczył się pod koniec 5049 roku... być może wszystko skończyłoby się dla niego dobrze, gdyby nie chaos i wojna jaka wybiła rok później, odmieniając jego życie na zawsze.
  •   Odczuwa wielką bliskość ze wszelkimi zwierzętami, oswajanie ich przychodzi mu więc łatwiej niż innym Rycerzom
  Ujeżdża izabelowatą klacz imieniem Nutria, która towarzyszy mu od młodości
 Miłośnik wspinaczki, uprawia ją w wolnych chwilach na każdym stronnym zboczu, wysokim drzewie czy strzelistej górze
Odwiecznie rywalizuje z siostrą w absolutnie każdej dziedzinie. Mimo, że są już dorośli i powinni być dojrzali, nadal lubią się szczypać i czochrać po głowach gdy tylko nikt nie patrzy
Biseksualista, choć orientacja w tych czasach jest tematem tabu, co wywołuje u niego swego rodzaju zmieszanie
 Jest komiczny, to fakt, przez co czasem, gdy ktoś plecie od rzeczy lub wykłada monologi, lubi stawać za tą osobą i parodiować ruchy jej ust rozśmieszając przy tym wszystkich wokół
 Najczęściej traktuje ludzi zadziornie, przyjemność sprawia mu "przyjacielska wymiana docinków"
Potrafi bardzo misternie i precyzyjnie rzeźbić w drewnie, do czego ucieka się czasem łapiąc melancholijny humor

      
 †


 
Człowiek walczy, by przetrwać, a nie po to, by się poddać.
„Ryu” Fukisu
  • Posiada dwie różne osobowości. W ostatnim czasie ustabilizował swoje „drugie ja” i potrafi w pełni je kontrolować. Wiele je różni ale też sporo łączy. Wspólnymi ich cechami jest na pewno tajemniczość i trudność w rozgryzieniu o czym myśli w danym momencie. Zawsze obserwuje wszytko dokładnie co się dzieje dookoła . Każdą sytuację analizuje i wybiera odpowiednie wyjście. Ma silną mentalność zwycięzcy. Jego prawdziwa osobowość jest miła i ciepła, czego od dawna już nie pokazuje. Potrafi być gadatliwy. Czasami Ryu się uśmiecha i żartuje, zwykle przy osobach, które lubi. Kiedy ktoś go nie irytuje potrafi być uprzejmy i miły. Bierze często wszystko zbyt poważnie. Do bólu szczery, nieprzystępny,  mający silny szacunek do struktury i dyscypliny - „Lekcja, której nie towarzyszy ból, nie ma znaczenia”. Otwiera się jedynie przed osobami, do których ma szacunek, i które polubił – a jego uznanie niezwykle trudno zdobyć. Często nie ukazuje swoich emocji. Kiedy komuś pomaga nie podaje odpowiedzi na tacy, on tylko nakierowuje osobę na odpowiedni tor. Potrafi być chamski, wredny i drwić z innych. Może być przerażający. Jego drugie „ja", powszechnie znane, jest zimne, chłodne i brutalne. Tylko tych co uważa za godnych, szanuje i ma przed nimi respekt. Staje się brutalny, gdy ktoś mu się sprzeciwia. Uniemożliwia traktowanie i patrzenie na siebie z góry, twierdząc, że powinni znać swoje miejsce. To wszystko sprawia, że przebywanie w jego towarzystwie staje się trudniejsze, przez co można mieć problemy ze zrozumieniem go, bądź zyskaniem z nim bliższych kontaktów. Często jest niedoceniany przez swój wzrost, ale to wielki błąd. Każdy kto mu go wytknie wymierzy cios. Powali nawet dwa razy wyższego przeciwnika dzięki zastosowaniu sprytu i umiejętnościom walki. Jednakże mimo wszystko jest opanowany i potrafi poradzić sobie z własnymi emocjami.  Uważa, że zwycięzcy dostają w życiu wszystko, a przegrani są tego pozbawieni. Staje się brutalny, gdy ktoś sprzeciwia się temu, co mówi. Tym, którzy mu się stawiają, uniemożliwia traktowanie i patrzenie na siebie z góry, twierdząc, że powinni znać swoje miejsce. Twierdzi również, że jego rozkazy są bezwzględne i zmusza każdego do poddania się im. Nie obchodzi go, czy ktoś jest wyższy rangą – jeśli tylko skrzywdzi jego bliskich spisuje się na śmierć, potwierdza to cichymi słowami „Jeżeli sprzeciwisz się mi, choćby tkniesz mego przyjaciela, zabiję cię, bez względu na to kim jesteś" . Lubi wszystko kontrolować, mieć władzę absolutną. Gdyby trochę przystopował z rządzeniem się jego zmysł przywódczy byłby o wiele lepiej widoczny, chociaż nie można ukrywać, że Ryu nie lubi pracy zespołowej. Ma „trochę” wysokie ego. W razie potrzeby z łatwością uderzy drugą osobę, z łatwością przyciskając ją do podłoża i zadając kopniaki, gdy przeciwnik się tego nie spodziewa. Nie rzadko wypada na sadystycznego. Dla ludzi, których pozna bliżej bywa chłodny i cyniczny – tak łatwiej komunikować mu się  z innymi, choć ma swoje „ludzkie” chwile. Czasem ma wrażenie, że jest na tym świecie sam i nikt nie jest w stanie go zrozumieć. Jest świetnym taktykiem. Umysłowa szybkość Ryu przy dokonywaniu oceny scenariusza i podejmowanie właściwej decyzji jest prawie natychmiastowa. Jak przystało na osobnika o nierównym emocjonalnie charakterze, stać go nieraz na wielkie wyczyny. Nie pasjonuje go nauka, raczej uczy się dla siebie samego, niezależny samouk. Potrafi odczytywać intencje innych. Ceni doskonałość i perfekcję we wszystkim. Ma ogromne możliwości intelektualne, skłonności do dominacji, co nie wszystkim się podoba. Gdy idzie przed siebie, nic nie może go zatrzymać. Potrzebuje nieprzyjaciół, gdyż działanie wiąże się dla niego z walką. Niedawno ponownie odkrył jak ważna jest też dla niego przyjaźń i drugi człowiek. Wygrana to dla niego wszystko; osiągnie ją nie oszczędzając na środkach. Nigdy nie przegrywa, nie pozwala sobie na to. Nie poddaje się bez walki i za wszelką cenę stara się nie okazywać swoich słabości. Jest człowiekiem zamkniętym w sobie, ukrywa uczucia, przy tym jest bardzo kreatywny i świadomy siebie. Ceni sobie niezależność. Lubi kontemplować. Nie lubi ludzi, którzy postępują nieodpowiedzialnie. Pomimo tego, iż jest zamknięty w sobie, ma miękkie serce i jest jednym z bardziej uczuciowych osób. Jego analityczna inteligencja każe wdawać się w szczegóły problemu. Nie lekceważy ludzkiego życia. Jest człowiekiem odpowiedzialnym i poważnie traktującym swoje obowiązki. Pod prąd i wiatr dopłynie do celu. Gdy czegoś pragnie, uzyskuje to, nieraz siłą. Ma skłonność do mówienia „nie” i nie jest łatwo nakłonić go do zmiany zdania. Jest obdarzony dużą intuicją. Nie ma jednak czasu, by się nią kierować, gdyż jest całkowicie pochłonięty działaniem. Na pierwszy rzut oka widzi, jakie decyzje należy podjąć. Ma pojemną pamięć i dużą ciekawość świata (choć to drugie rzadko pokazuje). Duma nie pozwala mu przyznać się do porażek. Jego moralność zależy od okoliczności. Potrafi dostosować ją do prowadzonego przez siebie życia, nie ulegając cudzym wpływom. Mimo dość upierdliwego charakteru jest on tak zwanym głosem rozsądku. 
  • Ryu jest niezwykle inteligentnym człowiekiem (z dość przerośniętą samooceną) co z łatwością wykorzystuje. W jego głowie roi się od pomysłów. Już za dziecka umiłował sobie pasję do planowania. Jest twórcą świetnych strategii, których jest prawie zawsze pewien. Gdyby nie ufał sobie w 100%, nigdy nie narażałby życia innych, ceni sobie losy każdego człowieka. Dlatego potrafiłby ustąpić jeżeli sytuacja zmuszałaby go do tego. Nie rzadko misja wymaga poświęcenia, ale on stara się je jak najbardziej zminimalizować. Ceni sobie bój w powietrzu. Można rzec, wielu tak mówi, że do perfekcji opanował trójwymiarowy manewr i to właśnie w tym nie ma sobie równych. Opracował w tym nawet własną taktykę, szczególnie jeśli chodzi o użycie broni białej. W locie używa jej bardzo precyzyjnie. Wykorzystał swoją posturę (oraz wspomniany sposób dzierżenia broni) dzięki czemu jest nadzwyczajnie szybki i zwrotny, nawet w wymagającej walce. Krocząc po ziemi gorzej radzi sobie z dwoma szablami, te są efektywniejsze kiedy wykorzystuje się je w pełnej ich okazałości. Jak na człowieka o niskim wzroście, dzięki silnej pracy bardzo dobrze radzi sobie z walką wręcz, oraz zna się na samoobronie. Jest człowiekiem, który na opancerzonego byłby w stanie rzucić się z gołymi pięściami i jeszcze wydrzeć mu miecz z ręki. Przez lata treningu stał się bardzo wytrzymały, a jego kondycja jest zaskakująca. 
  • Ma 162 centymetry wzrostu i waży 66 kilogramów. Przez niejaki kompleks na punkcie tego ile mierzy postanowił on ostro trenować, lekceważąc poniekąd ból. Wyznaje zasadę, że bez cierpień nic się nie zdziała, sam mawia: „Ból jest najskuteczniejszą formą dyscypliny." Dzięki temu stał się wysportowany, czego niektórzy niekiedy nie zauważają. Ma czarne, podcięte włosy, niekiedy opadające mu na czoło. Jego oczy są koloru kobaltowego, bądź ciemnoniebieskiego, wszystko zależy jak się na nie spojrzy. Ryu posiada zwyczaj mrużenia oczu, co nie dodaje mu przyjaznego wyglądu oraz nie pomaga wyczytać jego emocji.
  • Ryu tak naprawdę nigdy nie miał pojawić się na tym świecie. To był „zbieg okoliczności”. Sam Fukisu nigdy nie poznał swojego ojca, nazwisko wziął po matce, którą i tak ledwo pamięta. Mimo to chętnie wspomina chwile, w których rodzicielka woła go po imieniu; jego prawdziwym imieniu. Sam dawno go nie wypowiadał, obierając sobie przydomek „Ryu”. 
    Wychowywał się w biedniejszej dzielnicy. Matka ledwo wiązała koniec z końcem, aż w końcu wszystko runęło. Pewnej jesieni kobieta zachorowała. Przez następne kilka tygodni sprawa miała się coraz gorzej, aż wyzionęła ducha. Ryu pozostał po niej tylko ciepły głos kojący go gdzieś w niewielu wspomnieniach. Pięciolatek trafił do sierocińca, co i tak było wielkim szczęściem, mógł być więc zadowolonym z tego, że nie sczeznął z głodu. Nie był przyzwyczajony do obecności innych ludzi (którzy potem z biegiem lat zaczęli go coraz bardziej denerwować). Dotychczas czas spędzał w zatęchłym domu, lub brudnej uliczce obok niego. Był samotnikiem przez dobre pierwsze dni, do czasu, aż pewien chłopiec siłą nie zaciągnął go do małej grupki dzieci. Tego dnia Fukisu poznał trójkę swoich najlepszych przyjaciół. Endrego – chłopaka, który wciągnął go do swojego świata, zaledwie dwa lata starszego; Yasmiin – rówieśniczkę, która nieufnie podchodziła do życia, ale każdego potrafiła zrozumieć; Yasera – młodszego o rok chłopaka z wielkimi marzeniami, które nigdy się nie ziściły. To z nimi czarnowłosy spędził najlepsze chwile swojego życia, poznając ich coraz bliżej. Określenie tej grupki jako przyjaciół, byłoby mało trafne, bo wywiązała się między nimi o wiele głębsza więź. To oni mieli na niego największy wpływ. Niestety, pomimo bliskich Ryu nadal mieszkał w bardzo złej dzielnicy. Wielu zna historię o kimś kto ma wielkie marzenia, a te mogą tak łatwo się spełnić. U nich nie było to niestety takie proste. Musieli zrobić wiele rzeczy, żeby ruszyć się chociaż o centymetr. Mówi się, że przeżyją najsilniejsi. Ale czy to, że ktoś jest po prostu młodszy i mniej doświadczony sprawia, że od razu powinien zostać spisany na straty? Niestety tak stało się z Yaserem, którego wielkie ambicje i dziecinna radość zostały pogrzebane pod stertą gruzu i kurzu, oraz z Yasmiin, sceptycznie nastawioną do świata wojowniczką, kiedy podczas jednej z misji (jak to raczyła dla zabawy nazywać czwórka przyjaciół) jacyś starsi chcieli pobawić się w tych straszniejszych. Wielka czwórka miała swoje plany na przyszłość. Oczywiście miały pozostać one tylko planami, marzenia się posiada, a nie je spełnia. Yaser był tym, który jako pierwszy rzucił zdanie o tym, jak słyszał o Zakonie Świtu. W salwie śmiechu, która zawsze mu towarzyszyła opowiedział nawet jak wyobrażał sobie ich bandę dołączającą do tych wojowników. Mówił, że Endre byłby wspaniałym przywódcą, Ryu świetnie spełniałby się w roli jego zastępcy, Yasmiin kroczyłaby do przodu niczym taran, a on byłby ich wsparciem. Oczywiście żadne z nich nie wzięło tego na poważnie, choć może w głębi siebie każdy tego chciał… I właśnie dzięki niby pozornemu żartowi i nieosiągalnym marzeniom ci młodzi ludzie zaczęli trenować. Chcieli być lepszymi, chociażby dla własnej satysfakcji. I właściwie wszystko było takie jak powiedział Yaser, każdy miał swoje miejsce. Ta zabawa mogłaby trwać jeszcze kilka lat. Gdyby nie ta feralna noc. To wtedy dwójka z nich straciła życie. To była zwykła bójka pomiędzy pseudo-bandami. Yasmiin była najbardziej agresywną z całej grupki i chcąc pokazać innym kto tu rządzi, że nie mają prawa chociażby się przeciwstawić pognała do przodu. Yaser chcąc powstrzymać ją przed zmasakrowaniem przeciwnika stanął między mającymi rozpocząć walkę. Wszystko wyglądało jak potyczka zwykłych piętnastolatków. Ryu wraz z Endre zatrzymali się z boku chcąc bacznie obserwować jak dalej potoczy się ta sytuacja. Pierwszy badał każdy szczegół tych sekundowych zdarzeń. Przez moment nawet zlustrował ścianę pełną pęknięć, na której widniał jakiś biały znak. Kiedy zrozumiał o co chodzi było już za późno. Część budynku runęła unosząc w powietrze kłęby dymu. Brak widoczności i stabilności reszty starej kamienicy nie stanowiły teraz żadnej przeszkody. Obaj rzucili się w stronę gruzów, ale nie mogli zdziałać wiele. Nawet próba wyciągnięcia przyjaciół spod ogromnych kamieni była zbyt trudna. Tamtego dnia odeszli Yasmiin i Yaser, co wywołało na Ryu niemały wstrząs. Stał się bardziej chłodny i wyrachowany. Żądał od siebie precyzji we wszystkim co robi. Rzucił się w wir ćwiczeń, aby zapomnieć o widoku zmiażdżonych ciał jedynych bliskich mu osób. Przez moment prawie utracił przyjaźń z Endre, dni stały się dla niego monotonne. Po kilku miesiącach w ich biednym mieście pojawiła się pewna postać. Był to jeden z głównych dowódców korpusu zwiadowców, pułkownik – Ludvig Byrne. Nikt właściwie nie wiedział co on tu robi. Okazało się, że musiał pilnie porozmawiać z czarnowłosym. Jego propozycja była jasna, bardziej zbliżona do rozkazu. Chciał, aby Ryu udał się z nim do doliny, gdzie zostanie wyszkolony w celu wstąpienia do Zakonu Świtu. Endre widząc niechęć przyjaciela natychmiast się za nim wstawił. Jego zdanie nic nie zmieniło. Ludvig mówił, że nie ma mowy o pomyłce, nie zagłębiając się w wyjaśnienia. Przez długie minuty ciszy on i Ryu wpatrywali się w siebie morderczym wzrokiem. Ich oczy i spojrzenie były identyczne. Młody chłopak wszystko musiał przemyśleć, bo gdzieś z tyłu głowy miał zmarłych bliskich. Nawet mógłby powiedzieć, że usłyszał śmiech młodego chłopaka oraz okrzyk towarzyszki pobudzający do walki. Uśmiechnął się chytrze i postawił warunek. Pójdzie z Byrnem, jeśli Endre też dostanie szansę. Mężczyzna widząc, że to najlepsze warunki „umowy” jakie mógł ugrać przystanął na to. I jak się okazało, bardzo zwracał uwagę na etap szkolenia obydwu chłopców, choć na Ryu zawsze patrzył inaczej. Przyjaciele trafili do doliny, gdzie mieli przejść szkolenie. To tam Ryu i Endre stali się sobie jak bracia; tam Ryu odkrył jak dobry jest w manewrze trójwymiarowym i jak świetnie radzi sobie w walce w locie. Ale niestety… To też w tym miejscu umarła jego ostatnia szczęśliwa cząstka. Sam nigdy nie opowiada tej historii jakoś namiętnie, nawet nie wspomina co się dokładnie stało, a o jego stracie wie tylko Hanji, której kiedyś się zwierzył. Wszyscy, którzy tam wtedy byli już nie żyją. Szepcze coś, że to była ich pierwsza misja. Nie czuł strachu, wiedział od początku na co się pisze. Jednak mimo wszystko trudno było mu ujść z życiem. Gdyby nie inny żołnierz zapewne to on leżałby teraz kilka metrów pod ziemią. Endre oddał za niego swoje życie. Czarnowłosy do końca życia będzie pamiętał ogromną rękę, niczym samego Boga, która objęła przyjaciela odbierając mu resztki tchu i rzucając nim o pobliskie drzewo. Nigdy nie zapomni blond kosmyków umorusanych brunatną cieczą i krwi spływającej z kącika jego ust. Ostatniego słowa, kiedy wymówił jego imię i klatki piersiowej która opadła i już nigdy się nie podniosła. 
    Kilka sekund wystarczyło, aby Ryu zdążył się znienawidzić i wpaść w szał, którym omotał cały teren atakując każdego potwora znajdującego się w polu jego widzenia. Dopiero kiedy opadł z sił, a ocalali nie mieli już z kim walczyć on sam upadł przy truchle swojego ostatniego przyjaciela. I wiedział, że stracił już wszystko. 
    Ludvig uznał misję za zakończoną niepowodzeniem. Rozbity oddział powrócił do doliny. Od tamtego czasu minęło 10 lat. Ryu awansował na Kapitana, przyczepiła się do niego jakaś osoba, która jako jedyna mogła się poszczycić tym iż marudny mężczyzna tolerował ją i jej zachowanie. Ciemnooki musiał jednak porzucić na jakiś czas swoje obowiązki. Większość ludzi musiała to zrobić. Był akurat w dolinie, aby sprawdzić jak radzą sobie nowi kadeci. Przyglądał im się, sprawdzał ich, przez jego wzrost jeden nawet wziął go za zwykłego przykurcza, któremu myślał, że może ubliżać. Oczywiście od razu został za to ukarany i powiadomiony z kim ma do czynienia. Jakiś czas później, podczas konwersacji, którą mężczyzna prowadził z Byrnem, jego rozmówca dowiedział się o ataku na królestwo. Tytani jakimś cudem się tam wdarli. Ryu chciał się tym zająć, znał się na tym, w dodatku przed laty był najlepszym kadetem i utrzymywał, że jest takim rycerzem do teraz. Mimo to dowódca mu tego zabronił. Nie mógł nic zrobić, jak tylko go posłuchać. Jak się później okazało Ludvig zginął w walce. Wielu zwiadowców – w tym i Ryu – zostało zmuszonych do powtórzenia treningu. Dwudziestosześciolatek nie buntował się, wiedział, że nie ma sobie nic do zarzucenia i znowu poradzi sobie najlepiej.
  • † Hanji poznał po śmierci Endre, kiedy to nie znał pohamowania swojej szorstkości. Mimo to, kobieta trafiła do niego. Oboje zaprzyjaźnili się, a dla Ryu jest cenną towarzyszką rozmów. Tylko kobieta może rzucić do niego jakimś przezwiskiem i nic jej się nie stanie. Mają w zwyczaju się ironicznie wyzywać.

    †  Obwinia się za śmierć wszystkich swoich przyjaciół. 
    Yasmiin i Yasera – nie zauważył na czas, że ściana runie.
    Endre – poświęcił za niego życie, Ryu nie zdołał mu pomóc.  

    Znienawidził swoje imię doszczętnie, kiedy było ono ostatnim słowem jego zmarłego towarzysza.

    Nie chce nawiązywać z nikim głębszych relacji (choć to nie udaje mu się do końca przez przyjaźń z Hange), ponieważ wie, że jeśli straci jeszcze kogoś do końca się załamie.

    Nigdy nie poznał swojego ojca. Mężczyzna musiał opuścić swoją ukochaną, kiedy był potrzebny na służbie, a kobieta nie powiedziała mu o tym, że była w ciąży. Okazało się, ze przybycie Ludviga Byrnea nie było przypadkowe. To on był jego ojcem, a gdy się o tym dowiedział zrobił wszystko, aby go odnaleźć. Nigdy nie powiedział Ryu kim dla niego jest, więc traktował go tylko jako dziwnego dowódcę, z którym od czasu do czasu mógł pogadać.
† Endre powiedział mu kiedyś, że byłby lepszym dowódcą od niego, i że to on, a nie Ryu powinien robić za zastępce. Dodał, iż nie nie może się doczekać, aż zobaczy go kiedy ten będzie prowadził oddział do walki, co niestety nigdy się nie spełniło... Fukisu wziął sobie to do serca, czując się silniejszym i ważnym, lecz nigdy nie zapomniał o tym, że na początku to on miał być "drugi z kolei". Mimo to od tamtego czasu nie pozwolił, aby ktoś nim rządził, to zawsze on musiał wszystko prowadzić i robić za "przywódcę".

†  Po powrocie z pierwszej misji, nie odzywał się przez kilka dni. Jego pierwsze słowa skierował do Ludviga, a brzmiały one: "Dlaczego najlepsi ludzie zawsze umierają?" Doczekał się odpowiedzi już chwilę potem: "Kiedy jesteś w ogrodzie, jakie kwiaty zrywasz?" Ryu nie musiał nawet drążyć w głąb siebie, bo znał już odpowiedź. "Najpiękniejsze", rzekł, a między nimi zapanowała cisza, w której oboje wyrażali dla siebie szacunek.

† Ryu nie pokazuje swoich uczuć z prostego powodu - chce pokazać, że jest silny i już nic nie może go zranić, choć to nie jest prawdą. Przyjaciółka powiedziała mu nawet kiedyś, że to z powodu, iż ludzie, którzy najbardziej ukrywają swoje uczucia najwięcej cierpią i najbardziej martwią się o innych.

† Dosiada czarnego ogiera imieniem Heishi

† Bardzo mało sypia, cierpi na bezsenność.

† Jest uzależniony od pewnej rzeczy...

† Nieważne jak długo będzie przebywał na słońcu, jego skóra zawsze będzie bardzo blada.

† Kiedy się do kogoś odzywa zwraca się do niego najczęściej rangą jaką tamten obejmuję, bądź nazwiskiem. Jeśli mówi do kogoś po imieniu, oznacza to, że traktuje go jako swojego przyjaciela.

† Gdyby nie starzy przyjaciele dawno odszedłby od zwiadowców.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz